Która
jest właściwie godzina? .. .Nie. Nie mam zamiaru wstawać. Ale wiem
jedno – jest juź późno bo słońce zaszło. Ile ja spałam? Z 2
godziny... Na pewno nie. Przecież zeszłam do kuchni o 7.00. Co się
potem wydarzyło? Pamiętam tylko jak Deidara niósł mnie do pokoju
i się do niego kleiłam... Zaraz! CO?! W tym momencie zerwałam
się na rówme nogi. Popatrzyłam na zegarek. Co do
cholery... Spałam 11 h?! Jakieś wariactwo! Normalnie przez nich już
mi się dzień z nocą myli! Co ja będę w nocy robić?! Chyba pluć
i łapać! Usłyszałam jakiś huk na dole.
Oho.
Pewnie się znowu biją te dzieci. Wypadałoby ruszyć tą dupę i
zobaczyć co się dzieje.
Ssssss....
Ała, ała, ała. No nie wiem czy się gdziekolwiek ruszę. Wszystko
mnie boli, a już szczególnie miejsce pieczę... Aaaa! Już wszystko
jasne! Pewnie ta cholera z mojego brzucha mnie znowu opętała!
Ehh... Muszę się nauczyć ją kontrolować. Kuso... Ciągle w
głowie mam tego gostka z kruczymi włosami. Kto to w ogóle był?
Pewnie jakiś Uchiha, który uważa się z super idealnego! Phi! Się
kurwa znalazł... ,, Patrzcie na mnie! Jaki ja to jestem poważny!".
Żygam takimi ludźmi! ... Chyba będe tu tak siedzieć do jutra o
ile mi się poprawi. Nagle ktoś zapukał do drzwi. Oho!
Gości mamy!
- Otwarte!
-
O! Widzę, że wstałaś. Lider
kazał cię obudzić po raz kolejny, ale widzę że nie muszę tego
robić. - powiedział blondasek.
- Co ma znaczyć ,, po
raz kolejny"?!
- Razem z tym siwowłosym
idiotą próbowaliśmy cię obudzić chyba z 8 razy. Spałaś tak
mocno , że pomyśleliśmy że umarłaś. Ale jednak żyjesz więc
chodźmy.
-
Tylko jest
taki maciupki, mikroskopijny, nieistotny problem.
- Jaki?
- * mina: Are you fucking
kidding me* Gdybym mogła wstać to ten cały Kisame już by lizał
ziemię. Jak mam tam pójść to mnie musisz znowu zanieść.
- Nani?! Co ty sobie
babo myślisz! Nie jesteś wcale lekka! Ręce mnie dalej bolą, un!
-
Czy ty sugerujesz, że jestem gruba?! -
Osz ty chuju!
-
O nie, tego nie powiedziałem. Eh...
Dobra. Ale teraz wezmę cię na barana!
-
Ta... - Wgramoliłam
się powoli na jego plecy.
Osz
kurwa mać! Jak mnie cyce bolą! Zaraz chyba umrę!
- Ała! Weź nie wbijaj
mi tych swoich pazurów i plecy! Najlepiej to je obetnij!
- No chyba ci się w
dupie poprzewracało! Już widzę jak obcinam paznokcie!
- Nie denerwuj mnie, bo
przyjdę w nocy i ci je obetnę! - A co ja kurwa małe dziecko...
- Proszę bardzo! Aj!
Moja głowa!
- To pewnie przez
genjutsu.
- A no tak! To gówno w
które wpakował mnie ten Uchiha? Już pamiętam. Ciekawy człowiek.
Powiedz coś o nim.
- Nie.
- CZEMU?!
- Bo mnie wkurwia. To
przez niego jestem w tej cholernej organizacji, un! Aj.... Jak
chcesz się dowiadywać jakichkolwiek informacji to idź do lidera.
Dobra złaź!
- Przecież nie będe tu
siedzieć! Masz mnie zanieść na kanapę!
- Nosz poczekaj chwilę!
- poszedł. No i co?! Świnia! Gdzie on polazł?! Nogi mnie
napierdalają jak cała reszta ciała a on mi karze stać!
- Masz.
- Co to do cholery jest?!
- Napój, który uśmierza
ból. Chlej do dna i nie marudź!
- Nie będe tego piła!
Kto to robił tak w ogóle?
- Zetsu.
- No to tym bardziej nie!
- No to sobie tu stój!
Ja idę na kolację!
-
No dobra daj! - wypiłam
wszystko jednym duszkiem.
-
O
cholera! Jakie to jest ochydne!
- Masz problem! Już cię
nic nie boli?
- Nie. Wszystko jest już
ok. No to prowadź.
- Przecież stoisz w
progu.
- Muszę mieć popisowe
wejście! Ruszaj dupę!
- Ta baba mnie
wykończy...
Weszliśmy
do miejsca gdzie znajdowali się wszyscy . O
! Siedzi ta dupa wołowa! Hahahahahahaha! I się dalej trzyma za to
dziąsło. Bardzo dobrze . Niech cierpi! Teraz sobie coś postanowię
: Jak już będę wystarczająco silna to mu zrobię z dupy jesień
średniowiecza! Nie będzie litość! Jeszcze na dokładkę go
wykastruję, żeby nie zrobił żadnej kobiecie dzieciaka i nie
będzie już takich cweli na tym świecie!
Usiadałam
zdala od całego towarzystwa na ogromnym fotelu. Tylko się
przyglądałam. Nie było w tej organizacji 2 podobnych osób.
Wszyscy zachowywali się inaczej. Nie przepraszam! Prawie wszyscy!
Hidan, Deidara
i ta męska dziwka mają te same skojarzenia.
- Uwaga! Zacznijmy
jeszcze raz. Chcę wam przedstawić już dokładniej nowego członka
Akatsuki. Shiroi.
-
Tutaj!
- Podejdź tu.
Boże... Czy my musimy to
wałkować? I tak mam ich wszystkich w dupie. ( Taa... jasne. dop.
Aut.)
- Powiedz coś o sobie.
- No to mam na imię
Shiroi Hi. Niedługo stuknie mi 20. Nie polecam mnie wkurwiać.
Powinniście to wiedzieć po tym co się tu stało. Mam w sobie
demona imieniem Chiyuuki. Jej też nie radzę denerwować. Jestem tu
właśnie z powodu jej i mojego Kekkei Genkai : Uwolnienia Krwi oraz
Uwolnienia Lawy. Jeśli ktoś by pytał to te blizny mam już od
niemowlaka.
To tylę. - Więcej nic
mówić nie będę! Nie ufam im.
- Dobrze .Przedstawię ci
resztę zespołu : od lewej Konan ,Itachi Uchiha ,Kisame Hoshigaki,
Kakuzu, Hidan, Sasori no Akasuna, Zetsu, Tobi i Deidara.
Ja jestem Pain, ale masz
się do mnie zwracać liderze. Skoro wszyscy się już znamy zjedzmy
kolację. Tobi! Nakładaj to jedzenie.
- Hai!
No nie powiem. Ciekawi
ludzie. Tacy tajemniczy. Było by może fajniej gdyby nie ta ryba!
Przerobię cię na sushi Hoshigaki! Cieszę się, że nie jestem
jedyną kobietą!
Ale jestem głodna!
Ciekawe co do jedzenia.
-
A oto słynne naleśniki Tobiego! Itadakimasu!
-
Wow. Dawno takich rarytasów nie jadłam. - spróbowałam. Japierdole
jego mać! Jakie to jest zajebiste! Ambrozja! Dobry jest gnojek!
-
Mogę zapytać?
-
Nom?
-
Jak? Jak ty to robisz? To jest wyśmienite! Mogę dokładkę?
-
Przykro mi Shiroi – senpai, ale już nic nie ma! Wszystko
zjedliście.
-
Senpai? - Czy on powiedział senpai?! O jak miło!
-
Tobi mówi senpai do osób, które lubi! Tobi lubi Shiroi – senpai!
Jaki
z niego słodki dzieciak. Chociaż przez tą maskę nie da się
stwierdzić ile ma lat, ale głos ma 5-latka.
No
nic. Skończyłam. Ale dalej chce mi się żreć! Co ja teraz
pocznę!? Trudno. Przeżyję.
-
To ja już pójdę. - powiedziałam i udałam się do pokoju.
Widziałam
jak Deidara wstaje idzie za mną.
Przyspieszyłam
troszeczkę. On dalej za mną. Rozumiem, że się o mnie boi no ale
chyba muszę mieć przestrzeń osobistą. Zatrzymałam się.
-
Słucham. Co chciałeś?
-
Jutro idę na misję z Sasorim, a Hidan z Kakuzu
-
Nie, nie pierdol..
-
Tak i osobami, które zostają są : Konan, Lider, Zetsu, Tobi,
Itachi i Kisame...
-
Nie błagam! Proszę! Nie zostawiajcie mnie w tym domu razem z tym
zboczeńcem!
-
Ej... Ja nic nie poradzę.
-
Pójdę się powieśić...
-
Jakoś to wytrzymasz! Nic ci nie zrobi!
-
... Nie ma już dla mnie nadzieji!!!
-
Przecież Lider zostanie to raczej nie pozwoli cię zgwałcić. To ja
idę, dobranoc!
- ?
Ty już spać idziesz?!
-
Muszę! Wstaję o 5.00 więc mi się nie dziw,un!
-
Czyli że jak ja będe chodzić na misje to... to... Też będę
musiała wstawać o 5.00? ... Mam coraz więcej powodów do
popełnienia samobójstwa.
-
Ogarnij się już , idź lepiej do siebie. Sayonara! - słyszałam
jak zaczął gadac do siebie. - Nareszcie będę mógł coś
wysadzić! Albo kogoś! O tak! Wybuch żywej istoty będzie moim
kolejnym dziełem sztuki! Buahahahahaha!
-
Wariat...
Już
ich do reszty popierdoliło?! Mam zostać tutaj jutro z tym ... Aaaa!
O! Wyrwę się z tąd rano i wrócę wieczorem tak żeby cały dzień
go unikać! I to jest dobry plan! Tylko , że musiałabym wtedy
wcześniej wstać... No kurwa! To był dobry plan! Widocznie będę
musiała się przemęczyć.
Nudziłam
się przez dłuższy czas. Albo to trochę pooglądałam świat przez
okno albo leżałam i rozmyślałam nad różnymi rzeczmi. Dość tej
nudy! Poszukam czegoś do czytania. Tylko w pokoju nic nie mam. Jest
jeszcze nadzieja, że ktoś z nich ma jakieś książki. Najlepiej
byłoby zapytać Konan.
Wyszłam
z pokoju. Rozejrzałam się czy nikt nie idzie. Przemknęłam nie
zauważalnie na drugi koniec korytarza. Miałam ogromną nadzieję,
że to ten pokój. No niestety...
-
Kto tu jest?!
-
Przepraszam nie ten pokój! - No to wiemy gdzie mieszka Hidan.
-
Czekaj no moment! Shiroi! Czego chciałaś?
-
No bo nudzi mi się trochę, a lubię czytać i pomyslałam sobie że
Konan ma jakieś książki, ale że nie wiem gdzie jest jej pokój to
chodzę po omacku.
-
Nikt nie wie, ale skoro ci się nudzi to możemy się zabawić. Mam
do tego specjalne przedmioty.
-
NIE DZIĘKUJĘ NIE SKORZYSTAM! No dobra dzięki za informację.
Sayonara!
-
Taa... Sayonara. Ale napewno nie chcesz?
-
NIE! - trzasnęłam drzwiami. Udałam się do pokoju na przeciwko.
Gdy tam weszłam aż mnie zmórowało. Lalki, Lalki everywere! Na
ścianach, na suficie, jedna była nawet na drzwiach. To napewno nie
jest jej pokój.
Obróciłam
się w stronę wyjścia, ale musiałam się jeszcze na chwilę oprzeć
o drzwi i ruszyć tą cholerną kókłę! Narobiła strasznie dużo
hałasau. Sierota. Pytanie zadane przez osobę z wcześniejszego
pokoju padło ponownie.
-
Kto tam?
-
To tylko ja.
-
Czyli?
-
Ehh... Shiroi. Wow masz tu niezłą kolekcję!
-
Wiem.
- I
na dodatek jesteś taki skromny! Masz może jakieś książki? Byleby
nie hentai, yaoi i yuri!
-
Nie posiadam żadnych. Możesz sobie iść?
-
Jezu, dobra już mnie tu nie ma! Palant...
-
Mówiłaś coś?
-
Nie! Gdzieżby tam! Dobranoc!
Nie
odpowiedział. Następny! Co z tą organizacją?! Prawie szyscy to
same sztywniaki! Jak tak się zastanowić to podjęłam zbyt
pochopną decyzję. No teraz to już raczej nie mogę zrezygnować.
... Później się zajmiesz rozmyślaniem! Teraz szukaj tych książek.
Następny
pokój wydawał się bardzo mroczny. Pewnie przez te czarne drzwi.
Raz kozie śmierć! Muszę coś przeczytać! Dla lektury wato
zaryzykować! Po cichutku weszłam do pomieszczenia. Było to chyba
najprostszy pokój jaki w życiu widziałam. Po prostu: łóżko,
szafa, na lewo wejście do łazienki i stolik.
Siedział
przy nim owy facet, który rzucił na mnie genjutsu – Uchiha. Tym
razem ja pierwsza się odezwałam.
-
Przepraszam, że ja tak bez pukania, ale czy masz może jaką ciekawą
lekturę?
- A
mogę wiedzieć kto pyta?
-
To się odwróć.
Popatrzył
na mnie tymi swoimi czarnymi oczami. Jego spojrzenie mogło zabić
jednak było trochę dołujące.
- A
to ty Shiroi. Niestety nie mam książek. Możesz iść do Konan.
-
Nie wiem gdzie jej pokój.
- W
tej sprawie ci nie pomogę.
-
No nic. To ja już pójdę. Dobranoc!
-
Dobranoc, dobranoc. - jeszcze się do mnie uśmiechnął. Wtedy nie
wydawał się taki miły. A teraz całkiem inny człowiek. Jednak
widać że przeszedł coś okropnego w życiu.
Następny
pokój do którego planowałam wejść był zamknięty. Zdziwiło
mnie to trochę. Było późno i większość osób już spała.
Wątpię, żeby zamykali się na noc w pokojach. No dobra trudno,
Drzwi do następnego pomieszczenia były lekko uchylone. Było
słychać z tamtąd głośną muzykę. Jednak postanowiłam wejść.
Odrazu
się zawróciłam. To był pokój tego cwela Kisame. O nie! Nawet
jakby miał ,, Igrzyska Śmierci", nigdy bym od niego nie
pożyczyła. Tylko błagam! Niech żaden hałaśliwy przedmiot nie
stanie mi na drodze! Panie Boże, oszczędź mnie... No i stało się.
Na wieszaku obok dziwi wisiał jego płaszcz. A, że mnóstwo w nim
kunai i inny rozmaitych metalowych rzeczy walało się w środku to
nie było najmniejszej szansy żeby nie wydał dźwięku.
-
Kto mi do cholery przerywa?! Tobi! Jaki to znowu ty to wypierdalaj!
Nic
nie odpowiedziałam. Po prostu uciekłam jak małe dziecko. No ale co.
Jeszcze by mnie zaczepił zbok jeden i co bym wtedy zrobiła? Jest
ode mnie o wiele silniejszy więc nie miałabym jak walczyć i jak
uciec.
Z
następnego pokoju masakrycznie jebało! Myślałam, że się uduszę!
Nawet nie miałam zamiaru tam wchodzić. Ominęłam pomieszczenie
szerokim łukiem i poszłam dalej.
Stanęłam
jak wryta przed jednym pomieszczeniem. Zobaczyłam coś czego przez
całe życie nie chciałam zobaczyć. Czy to się dzieje naprawdę?
Drzwi kolejnego pokoju były otwarte. Widziałam przez nie zasłonę
taką samą jak w szpitalach. A za nią. Jakiś mężczyzna grzebał
przy zwłokach. Rozciął trupowi miejsce koło klatki piersiowej i
... Wyszarpnął serce. Później zorientowałam się, że owy
człowiek żył, a jego serce biło jeszcze przez pare sekund na ręce
mordercy. Potem stało się najgorsze. Z zabójcy wydostało się coś
na kształt nici. Pochłonęły serce martwego i razem z nim schowały
się s powrotem do jego ciała. Myślałam, że zwymiotuję! Przez to
wydałam z siebie jęk. I to był ogromny błąd. Widziałam zza
zasłony jak odwraca głowę w moją stronę. Już szykowałam się
do ucieczki gdy nagle jebut! Te ,,nici" chwyciły mnie za nogę.
Błyskawicznie wciągnął mnie do swojego pokoju i zatrzasnął
drzwi. Co on ma zamiar zrobić?! Ja nie chcę skończyć ja ten biedny
człowiek! Podniósł mnie z ziemi i trzymał mnie do góry nogami.
-
Od kiedy wszystko widziałaś?
-
Od początku! Gratuluję skapy! Ale... Dlaczego?! Co ten człowiek ci
zrobił?!
-
Nic.
-
No to czemu go zabiłeś?! Zrozumiałabym gdyby wyrządził ci jakąś
krzywdę, ale tak bez powodu? Coś ci to da?!
-
Zgadza się.
-
CO?! CO CI TO NIBY DA ?! WYJAŚNIJ MI!
-
Niczego nie muszę ci wyjaśniać.
-
Owszem musisz! Czy ktokolwiek oprócz lidera i mnie o tym wie? Nie!
Więc jeśli mi nie wyjaśnisz to wszystkim powiem!
-
To jest szantaż.
-
MAM TO W DUPIE! WYJAŚNIAJ ALBO ZACZNĘ KRZYCZEĆ!
-
To kolejny szantaż.
-
... POMO --
-
Dobrze, powiem ci. - W tym momencie mnie puścił i przywaliłam
głową o podłogę.
-
Mogłeś mnie chociaż postawić. Ajjj... Moja bania.
-
Jak chcesz wiedzieć to siadaj i nie marudź.
-
Hai! - szybciutko usadowiłam się na jego łóżku. Ty! To jest
twarde jak jakieś kamienie! Jak można spać na takim wyrku! Ja już
tych ludzi nie rozumiem! Są po pierwsze pojebani a po drugie... Nie!
Po prostu przyjebani!
Zaczęłam
uważnie słuchać jego wyjaśnień. Czyli, że zabija po to aby mieć
serca innych ludzi i żeby mieć ich dużo żeby być
nieśmiertelny... Hmm.. Ciekawe... Tylko po co mu ta
nieśmiertelność?
-
Przecież bycie nieśmiertelnym nie jest w porządku. Np. : Zyskujesz
nowe przyjaźnie, miłość, tolernacje, a kiedy osoby które
obdarzyły cię takimi uczuciami odejdą ty czujesz się samotny i
znajdujesz nowych którzy też prędzej czy później odejdą. I tak w
kółko.
-
Ja nie mam przyjaciół. Nie zyskała\em też tolerancji. ...
Niekończące się życie jest przydatne.
-
Nie kłam! Na pewno ktoś cię kochał albo chociaż lubił! Może
nawet teraz są takie osoby tylko ty tego nie dostrzegasz i nie chcesz
tego dostrzec! Jesteś egoistą zapatrzonym w siebie! Zresztą ta
cała organizacja jest jakaś przyryta! Podjęłam zbyt pochopną
decyzję, ale się z tego powodu cieszę! A wiesz dlaczego? Bo teraz
mam wreszcie na kimś polegać i wiem że ktoś mnie docenił! Jeśli
już nie masz mi nic do powiedzenia to wychodzę! - Powiedziałam to.
Nareszcie mogłam zrzucić z siebie to co leżało mi na sercu. Ale
najbardziej zaskoczyły mnie jego rozszerzone oczy. W sumie tylko je
było widać. Ale najdziwniejsze z tej sytuacji jest to że nawet
przez to co zobaczyłam nie zaprzestałam poszukiwaniu jakiejś
książki. Szłam trochę sfrustrowana.
Od razu
wiedziałam do kogo należał kolejny pokój. Na drzwiach było
napisane wielkimi literami : TU MIESZKA TOBI. NIE WCHODZIĆ BEZ
POZWOLENIA!
Bitch
please! Ze mnie ma powstrzymać taki zakaz? Phi! Wchodzę na chama!
Nie obchodzi mnie to! Jestem zawziętą kobietą!
-
Tobi masz może jakieś ksią---.... Co ty robisz?! - Musiałam
zapytać. Widziałam go z gołą dupą. Jednak później odwrócił
się do mnie przodem.
- O
cholera! Moje oczy! Tobi weź się ubierz!
-
Shiroi – senpai! Przecież pisze na drzwiach, że nie można
wchodzić bez pozwolenia!
-
Ale to nie jest powód żebyś latał p pokoju bez majtek. - mówiłam
do niego z zakrytymi oczami. Nie miałam siły patrzeć na tego jego
ptaka.
-
Dobra tak szybko. Masz jakieś ciekawe książki?
-
Mam Kubusia Puchatka i Myszkę Miki. Mogę ci pożyczyć!
-
Nie dziękuje! Ja już pójdę. Ubierz się!
-
Hai Shiroi – senpai!
Boże
co za dzieciak. Jednak na przyszłość będę czytać wszystkie
ogłoszenia.
Nadal
nie znalazłam pokoju Konan. Zostało mi jeszcze jedno pomieszczenie
na końcu korytarza.
Słyszałam
jak ktoś tam chrapie.... Deiadara. Weszłam i znowu modliłam się
żeby go nie obudzić.
Podeszłam
na paluszkach do szafki na której znajdowały się jakieś lektury.
Były trochę wysoko więc musiałam podskoczyć. No i kurwa mać,
jak zwykle! Wszystkie książki zleciały z hukiem na podłogę.
Od razu się zerwał i bez zawahania odpalił bomby.
-
Katsu!
Z
każdej strony, w każdej chwili! Nie miała pohamowania! Z cudem
uniknęłam wszystkich pocisków.
-
CZY TY JESTEŚ JAKICH CHORY?! NAWET NIE POMYŚLAŁEŚ ŻE TO MOGĘ
BYĆ JA! MOGŁEŚ MNIE ZABIĆ IDOITO!
-
AAA to ty Shiro! Gomene... To taki mój odruch obronny. Nie potrafię
się go oduczyć. Co chcesz?
-
Masz coś ciekawego do czytania?
-
Do czego?
-
^face plam^ Do czytania. Ehh... Skoro nic nie czytasz to co to za
książki?
-
To nie są książki. Tam są spisane moje techniki. Sory tego ci nie
pożyczę.
-
Kurde... A może wiesz chociaż gdzie mieszka Konan?
-
Kto?
-
KONAN! TA OD ORIGAMI! COŚ CI TO MÓWI?
-
Aaaa ta. A to nie wiem. Ale poczekaj! Ostarnio coś od niej
porzyczałem.
-
Gatunek?
-
Akcja.
-Może
być. Daj
-
Moment! A magiczne słowo, un?!
-
Proszę.
-
No dziękuję bardzo, un! Zaczekaj.
Wygramolił
się leniwie z wyrka. O cholerka. Jakie on ma mięśnie... Boskie...
Jezu! Ja to powiedziałam?!
Co?!
Jeszcze się rumienię?! Kurwa idzie tu! Nie może mnie tak zobaczyć!
Zasłoniłam
twarz bluzką.
-
Co ci jest?
-
Katar mam i nie chcę cię zarazić! No dawaj tą książkę!
- A
dzięku---
-
To ja idę dobranoc!
Wybiegłam
z książką pod pachą i popędziłam do pokoju.
Czemu
się zarumieniłam?! To normalne?! O nie... Nie możę być! Ja -
Koniec.
Którki opis końcowy bo mi się długiego nie chce pisać.
Tylko
tyle : Mam nadzieję że się wam spodoba.
Komentarze
mile widziane! :D