GOMENASAI MINNA!
Strasznie długo mnie nie było, bo weny wogóle nie miałam(no i
internetu -____-, i ogólnie w cholerę nauki). Tak więc to dopiero
drugi rozdział, ale mam nadzieje że się spodoba. Miłego czytania
i jeszcze raz przepraszam!
P.S Zmieniłam całokowicie główną bohaterkę i ją troszeczkę
opisałam.^ ^
- Wejść! - Jak
kazał tak zrobiłam. O______O. O do cholery jasnej. On wygląda jak
choinka. Na całym ryju ma kolczyki! Pojebany jakiś! Mniejsza z tym.
Muszę uszanować jego wygląd.
- Wyglądasz jak
idiota. - Debilko, panuj nad językiem... Nie no kurwa nie da się
nad sobą panować widząc takiego rudego gościa. Lepiej go nie
wkurzać tak ja mówił ... Eee jak mu tam było? Diwiara? Mniejsza!
Widziałam jak mu
żyłka na czole skacze. To jego mordercze spojrzenie przyprawiało
mnie o dreszcze.
- Ehh... Hi
Shiroi. Witam w naszych szeregach. - podał mi jakieś papiery. - Oto
cały grafik.
- ŻE CO, KURWA?!
SERIO?! BARDZIEJ NORMALNEJ GODZINY NA ŚNIADANIE NIE MOGŁEŚ
WYMYŚLIĆ?! GOŚCIU! O 6.00 TO JA IDĘ SPAĆ!
- Jak ci coś nie
pasuje to możesz wstać o której chcesz. Tylko...
- NO I TO MI SIĘ
PODOBA! To.. - Co za idioci... I co? Myślą, że nie wiem.
Jebnęłam z
półobrotu w drzwi. Całe się roztrzaskały. Po ich szczątkami
leżeli szaruś i blondyneczka.
- Nie nauczyła
was matka kultury?! Jak tak można!
- Ale my tylko
przechodziliśmy!
- Tak, kurwa , a
jestem prostytutką!
- Serio?! -
zapytał ten Hidan. Oj stary wkurwiłeś mnie.
- Idioci, istni
idioci! Zaraz was nauczę porządku! - już miałam im pociągnąć
z Baśki gdy nagle moja ręka się zatrzymała, a właściwie ktoś
ją trzymał. Czego ten pircuś ode mnie chce?!
- Dosyć. Idź do
swojego pokoju. Jutro poznasz resztę.
- To jest was
jeszcze więcej?! - Kurwa jak to takie zboki to się chyba pójdę
pociąć widelcem.
- Tu masz klucz i
ręcznik. - podał mi te dwie rzeczy i poszedł do jakiegoś innego
pomieszczenia.
- Mogę cię
zaprowadzić? - zapytał kosiarz.
- Cóż za
pytanie oczywiście,że możesz się zadźgać tępą łyżką! -
powiedziałam i posłałam mu mordercze spojrzenie.
- Ty weź już
jej lepiej nie wkurzaj, bo ci znowu przyjebie. - dodał blondynka.
- Dziękuję. -
miałam zamiara iść do pokoju. Chwila! Zapomniałabym.
- Tak z czystej
ciekawości. Jak się wogóle nazywasz? Ty to wiem ,Hidan.
- Deidara, un!
- Miło mi! -
wyciągnęłam do niego rękę ,ale się odsunął.
- No weź, już
ci nic nie zrobię! Daj sztamę i zapomnijmy o tym co zaszło.
- No dobra. - I
tak zyskałam jakiegoś sojusznika w tym domu wariatów, których nie
znam.
Zauważyłam jak
siwek się na mnie patrzy spojrzeniem zbitego psa. No kurwa.. A co mi
tam! Następnego będe miała ochroniarza.
- No niech ci
będzie! Tobie też sztama. - Ten się uśmiechnął i podał mi
rękę.
- Oyasuminasai!
- Tylko odmachali. Udałam się do swojego pokoju.
No
cóż. W luksusie to to nie opływa no ale co poradzić.Ale łóżko
przynajmniej duże. I chwała panu że mam swój pzysznic! Poszłam
się umyć. Woda była w chuj lodowata!
-
Ah! Jestem wykończona! Jak się zaraz nie położę to chyba zasnę
na stojąco.
Jeszcze
przez chwilę myślałam :
Ciekawe
jacy oni wszyscy są? Znam na razie tylko tą dwójkę dzieci
patologii i jakiegoś wykolczykowanego debila. Modlę się oto, żeby
reszta była trochę normalniejsza. Znając moje szczęście to będą
same sztywniaki albo same zboki. Po tych wszystkich przemyśleniach
zasnęłam.
*
Która
jest właściwie godzina? 7.00? Tiaa. Czas wstawać. Jestem jak baba
w ciąży po proteście głodowym.
Ubrałam
się i zeszłam to tak jakby salono – jadalnio – kuchni. Panował
tam kompletny chaos. Hidan i Deidara się kłócili i jakiś kolo w
masce próbował ich rozdzielić. Przemknęłam nie zauważona do
części w której przygotowywano posiłki. Lodówka – pustynia,
garnki – pustynia, szawki – pustynia. Ani małego kawałeczka
jakiegokolwiek jedzenia. Nikt mi nie mówił, że... No tak. Nie
dałam mu wtedy
dokończyć. Pewnie to miał na myśli mówiąc, że powinnam wstawać
na śniadanie punktualnie. No widzisz dziewczyno.. Masz nauczkę.
Usłyszałam
jak ktoś stuka łyżeczką w szklankę.
-
Proszę o uwagę. - mówiąc to patrzył na tych trzech baranów,
Nagle powiedział słowa w ogóle nie znanej mi techniki.
-
Shinra Tensei! - i cała trójka odleciała do tyłu. Aż mnie
zatkało.
-
Dziękuję. Chciałbym przedsatwić wam nową czlonkinią naszej
organizacji. Shiroi,
chodź tu.
-
O Boże...
Muszę?
Usłyszałam
jakiś głos.
-
Ale dupa! - Następny kuźwa mać! Już mnie wkurwilł wczoraj tamten
i na dzień dobry jeszcze! Nie wytrzymałam i się na niego rzuciłam.
Nim się spostrzegłam zablokował mój atak mieczem. Nie wiedzieć
czemu był cały zabandarzowany.
-
Ty gnoju! Nie dość że ta cała kurewska organizacja wali śmiercią
to jeszcze powietrze zatrówa taki szczyt debilizmu!
-
Ostra z ciebie laska! Ciekawy
jestem czy jesteś taka mocna w łóżku jak i w gębie. - ŻE CO
KURWA?!
-
A jaką masz jędrną dupcię! - CZY ON DOTYKA MOJEJ DUPY?! O NIE
KURWA! STARY MASZ WPIERDOL!
W
tym momencie porządnie przyjebałam mu drugą
ręką. Nikt
oprócz mnie nie będzie dotykał mojego tyłeczka!
-
O nie! Ty mała pi...
-
Kisame, dość.
-
NIE WTRĄCAJ SIĘ DO KURWY NĘDZY! - krzyknęliśmy oboje na lidera.
-
POWIEDZIAŁEM DOŚĆ! Kisame. Nie możesz molestować nowego członka
pierwszego dnia, a ty się lepiej kontroluj.
-
To niech ten baran uważa na słowa! - Nie no ten koleś mnie wkurwił
na maksa! Kisame, tak? Kiedyś urwę ci ten pusty łeb!
-
Pain! Ta mała kurwa wybiła mi zęba!
-
Czy ty nazwałeś mnie kurwą?
-
Tak! Nie będę się z tobą szczypał jak zostaniemy gdzieś sami!
Dam ci wtedy dowód na to że nią jesteś!
Jak
on mógł ... Zabiję skurwysyna na miejscu! Chwila. Czemu ja
właściwie płaczę? Co się stało z tą bezuczuciową Shiroi?
Co?! Co się ze mną dzieje?! No nie! Znowu... Zaczyna się
przedstawienie. Nie dam rady się powstrzymać ... Kuso! Pierwszego
dnia!
Poczułam
jak mój umysł ogarnia rządza krwi człowieka który wyrządził mi
krzywdę... Wyszeptałam po cichu powoli tracąc świadomość swoją
zakazaną technikę.
-
Kisame. Wyjdź już dość szkód wyrządziłeś!
-
Ale!
-
Wont! - krzyknął rudy. Ja dalej kontynuowałam.
-
Jeszcze się policzymy!
-
Shi no... CHIMAMIRE
NO KEN! - I stało się. Ugryzłam się w palec a z mojej krwi
uformował się miecz – Rakukanteki.
-
Nani?! - zdziwił się ryba morda. Gówno! Zaraz cię zabije!
Wszyscy
od razu gotowi do ataku. Jednak ja miałam jeden cel którym była
osoba przede mną. Moje oczy pokryły się ciemnością i było widać
wyłącznie moje tęczówki.
-
Zdychaj rybo! - krzyknęłam zamachując się z całej siły.
Chybiłam. Kurwa! Nie mogę zostawić go przy życiu.
-
Mocna jest nie tylko w gębie! Itachi! Weź mi pomóż!
-
Hai! Mangekyo Sharingan! - krzyknął kruczowłosy facet.
Upadłam twarzą o ziemię. Straciłam przytomność. Mój miecz
s powrotem zamienił się krew i powrócił do mojego ciała. Byłam
bezbronna.
Widziałam
tylko nad sobą cień rybo – faceta. Czyli co? To już niby koniec
mojej współpracy? Szybka jestem.
-
No to teraz dostaniesz za swoje! - już kierował miecz w moją
stronę.
-
Przestań. Nie jest już groźna. Przecież straciła przytomność.
- powiedział lider.
-
Wcale nie. - powiedziałam cicho. - Poprostu nie mogę się teraz
ruszyć. Tak mi słabo. Weź
mnie ktoś znieś do pokoju.
-
Jak masz siłę gadać, to masz siłę iść! - odezwał się ten
pieprzony zbok.
-
Spierdalaj.
-
Sasori. Zanieś ją do pokoju.
-
Nie ma mowy... Nie pozwolę się dotykać osobie, której nie znam.
Deidara. Zanieś mnie.
-
Dlaczego ja?! P- przecież Hidan może cię zanieść, un!
-
Ale ja proszę ciebie. - Byłam taka wycieńczona. Nie odpowiedział
mi. Poczułam tylko jak bierze mnie na ręce. Było mi tak miło. Na
moją zbladłą twarz wskoczył delikatny uśmiech. Byliśmy sami na
korytarzu. Zaczął rozmowę.
-
Wpakowałaś się w niezłe gówno. Kisame sobie nie odpuści. To
pieprzony bydlak. Radziłbym ci się kogoś trzymać.
-
Niech ci będzie... Dołączę do twojej drużyny. - powiedziałam.
Hie hie hie! Ale go robię w konia!
-
C- co?! Ja nic w tym stylu nie mówiłem! Powiedziałem tylko że nie
możesz się nigdzie sama błąkać!
-
Ja to przyjęłam inaczej.
-
Eh te baby. Każde słowo muszą przyjąć inaczej. Czekaj! Chyba się
trochę rozgadaliśmy, bo ominęliśmy twój pokój.
-
Ja to bym mogła tak cały dzień chodźić i gadać.
-
Przecież to ja cię nosze. -______-
-
Co za różnica. Masz klucz. - ledwo co mu go podałam. Każdy, nawet
najmniejszy, ruch sprawiał mi ból.
-
No dobra! Położymy cię teraz na łóżku i sobie odpoczniesz, a ja
pójdę. - Co powiedział to zrobił. Delikatnie odstawił mnie na
mebel i przykrył kołdrą. Już wychodził. Kurde... Nie chce mi się
tu samej siedzieć. Tak mi się dobrze z nim gada. Stoi blisko łóżka.
Mam okazję go zatrzymać.
-
He?! Co ty?! - zapytał zdziwiony.
-
Ja ten.... no... Nie chcę tu sama tak siedzieć i pomyślałam, że
mógłbyś zostać.
-
O_____O... W sumie to nawet nie mam nic do roboty.
Uff....A
już się bałam, że mnie tu zostawi...
-
A więc o czym chcesz pogadać?- zapytał. Popatrzyłam mu w oczy. Co
to za miłe uczucie? Jakby... Motylki w brzuchu.... Eeee nieważne.
Ciesz się chwilą.
-
Nie wiem...
-
-____- Czyli zatrzymałaś mnie tu tylko po to żebyś miała
towarzystwo.
-
To mój pierwszy dzień w tej robocie a już mi się wszystko
pierdoli! Pocieszyłbyś mnie chociaż! Jeszcze to ścierwo nazwało
mnie... - zaczęłam z tych emocji lekko płakać.
-
Ej! Ale nie rycz! Przecież nic się nie stało! Nie zachowuj się
jak baba!
-
Przecież jestem babą ślepoto!
-
No fakt... Hmmm....No weź już przestań wyć! Co mam niby zrobić?!
-
Psytulić... - powiedziałam . Tak bym chciała się teraz do niego
przytulić, ale mi trochę głupio bo... Przecież nie ma żadnego,
bo! I chuj! Lecę na hug'a! W tym momencie wtuliłam się w jego
klatkę piersiową. Słyszałam jak mu serce szybko napierdziela. Nie
wiem czy to ze strachu czy z wrażenia. Przez tą całą sytuację
zaniosłam się jeszcze większym płaczem. Co prawda nie było to
mocne płakanie, bo byłam wciąż cholernie zmęczona.
Poczułam
coś jak grom z jasnego nieba. O kurwa. Odwzajemnił mojego
przytulasa. I jeszcze mnie po plecach głaszcze. Ale to przyjemne.
-
Dziękuje... Dziękuję bardzo!
-
Za co niby?
-
Za to, że odwzajemniasz mojego hug'a.
-
Eee tam! Drobiazg, un!
Uśmiechnęłam
się do niego. Miał taką minę jakbym miała go zaraz wypuścić. O
nie kochany! Teraz to mi za wygodnie! Ahhh!!! Chyba się nie pogniewa
jak utnę sobie małą drzemkę.
I
co? I oc? I co?
Mam
nadziej, że się podoba. Ja jestem osobiście zadowolona.
Błagam!
JEŚLI KTOKOLWIEK TO PRZECZYTAŁ! DAJCIE JAKIŚ ZNAK ŻYCIA!
NAPISZCIE CHOCIAŻ JAKIŚ KRÓCIUTKI KOMENTARZ!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz